sobota, 7 września 2013

   Almere to najmłodsze miasto w Holandii. Pierwszy dom powstał tu w 1976 a centrum miasta zaplanowane przez OMA ukończono budować w roku 2007. Czy eksperyment się powiódł? Almere leży nad jeziorem IJsselmeer, 26 kilometrów na wschód od Amsterdamu, na odzyskanym od morza lądzie. Pierwszy dom zbudowano tu w roku 1976, a oficjalnym organizmem miejskim Almere zostało w 1984 roku, co czyni je najmłodszym miastem w Holandii i jednym z najmłodszych na świecie. Dziś jest siódmym pod względem wielkości miastem w Niderlandach i największym ośrodkiem miejskim prowincji Flevoland. Od momentu powstania jest jednym z najszybciej rozwijających się miast Europy.


Almere centrum, fot. OMA


Ilość mieszkańców miasta wynosząca 193 tys. (w lutym 2012) ma być, na podstawie uzgodnień władz miejskich z rządem centralnym, rozszerzona do 350 tys. obywateli, do roku 2030.

Poldery (lądy odzyskane) wokół jeziora IJsselmeer pierwotnie przeznaczone były dla rolnictwa, jednakże po drugiej wojnie światowej nasilał się głód mieszkaniowy szybko rosnącej populacji Amsterdamu i zaplanowano dwa nowe miasta satelitarne. Tak powstały Lelystad na wschodzie prowincji Flevoland i Almere na zachodzie. Nazwa, nadana miastu w 1984, pochodzi od będącego tu jeszcze w średniowieczu jeziora Almere.


źródło: wikipedia.com


Plan mieszkaniowy Almere w latach 70-tych zakładał podstawową funkcjonalność i wyrównywanie społecznego statusu. Jednakże od lat 90-tych zaczęły powstawać bardziej ekskluzywne domy według efektownych wizualnie projektów (głównie w dzielnicy Regenboogbuurt).


W roku 1994 konkurs na plan przestrzenny zagospodarowania (masterplan) centrum miasta Almere wygrał projekt pracowni OMA. Wybierając do realizacji właśnie ten projekt władze miasta wykazały się odwagą oraz otwartością na architektoniczną innowację a nawet eksperyment. Być może przedstawiciele miasta kierowali się też wiarą w złoty dotyk holenderskiego papieża architektury Rema Koolhaasa.
Ta wizja zawiera obietnicę, że percepcja miasta Almere będzie robiła niezapomniane wrażenie zarówno na mieszkańcach jaki i zewnętrznych sceptykach - fragment opinii sądu konkursowego o projekcie OMA.


Almere - projekt centrum miasta, fot. OMA


Nowe centrum zbudowane w latach 1998 - 2007 pomiędzy stacją Almere Centraal a jeziorem Weerwater jest czymś na kształt architektonicznego zoo. Swoje projekty zrealizowały tutaj gwiazdy światowej architektury: OMA, SANAA, Christian de Portzamparc czy Will Alsop, by wymienić najznamienitszych. Takie zagęszczenie dzieł architektonicznej wagi ciężkiej czyni to miejsce celem pielgrzymek odwiedzających Holandię licznych miłośników architektury z całego świata.


Centrum Almere łączy funkcje handlowe z usługowymi, kulturalnym i mieszkaniowymi. Główne elementy programu skoncentrowano w trzech grupach - kompleks biurowy najbliżej stacji kolejowej, dalej na południe centrum handlowe oraz bulwar nad jeziorem Weerwater. Ten ostatni element, przeznaczony dla wypoczynku, rekreacji, życia nocnego i funkcji kulturalno - rozrywkowych ma wygenerować żyjące nabrzeże, czyli tak zwany (słowo przyprawiające strażników czystości językowej o gęsią skórkę, ale mimo to użyję go) waterfront. Przemyślany plan zagospodarowania przewidział też atrakcyjną wolną przestrzeń dla przyszłego rozwoju - pas ziemi na wschód od nowego centrum.

Ciekawostką jest, że niemal całość centrum stoi na olbrzymim parkingu podziemnym (3300 miejsc parkingowych) przeciętym pełnoprawną ulicą po której kursują autobusy. Ta najniższa warstwa organizuje całość infrastruktury dzięki czemu parter jest w pełni przeznaczony dla ruchu pieszego i rowerowego. Taki układ, w zamyśle projektantów z OMA, wytworzy w nowym centrum odmienną od reszty miasta gęstość obecności publicznej, różnorodność przestrzenną i orientację, które umożliwią maksymalną publiczną interakcję.

Wśród samych Holendrów opinie na temat Almere są podzielone. Dla jednych jest to bardzo nudna dzielnica pod Amsterdamem, inni wręcz uwielbiają tam mieszkać w spokoju, w pobliżu "natury" (całej nowej / "all brand new") i wody. Dla architektów, jak wspomniałem wcześniej, jest to punkt obowiązkowy w programie zwiedzania Holandii. Na odwiedzających nie-architektach za to miasto robi negatywne wrażenie. W oczy rzuca się brak życia na ulicach a nowe centrum budzi silne skojarzenia z otwartym pasażem galerii handlowej, ostemplowanej wszechobecnymi logotypami globalnych marek. Przyzwyczajeni do tradycyjnych, narastających przez wieki miast nie znajdą tutaj związanej lub wynikającej z tej tradycji tożsamości takiego organizmu. Próżno szukać w nowym centrum małych sklepików czy restauracji z klimatem. Jest za to cały repertuar globalnych sieci. „Zewnętrznych sceptyków” jednak nie przekonuje pokazowa architektura od najlepszych, nawet teatr - zbudowany wedle wyłonionego w konkursie projektu SANAA gmach o prostej bryle z betonu i szkła stojący na palach na brzegu jeziora Weerwater.

Mamy tu do czynienia z fenomenem miasta tworzonego od zera w przyspieszonym tempie, jakby na sterydach. Jest to świeży eksperyment społeczno - urbanistyczny na żywej tkance. Jak na razie robi wrażenie nie do końca udanego, ale przecież wciąż trwa i podejrzewam, że potrzeba jeszcze trochę czasu aby go oceniać.


Tekst autorstwa Tomasza Sachanowicza, bryla.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz