niedziela, 3 listopada 2013

Holandia - Kraj wiecznej imprezy.

Dziś przedstawię Wam jak moim wzrokiem wygląda nocne życie w Niderlandii. Jeśli razi Cię temat prostytucji, narkotyków i nocnych klubów, nie czytaj tego wątku - źle nie będzie, lecz w NL nocą nie jest grzecznie.

     Nie jestem pewien od czego zacząć, jeśli chodzi o zabawę, mój nowy kraj ma do zaoferowania naprawdę wiele. Można wybierać spośród cudownych oper, teatrów i galerii.
O tym pisać dziś nie będę.
     Będzie za to o dyskotekach, nocnych klubach, kasynach, coffeshopach i pochodnych.
Myślę ,że ten wpis trafi to paru osób, które lubią dobrą zabawę tak jak ja i czują ,że przyszedł na nią czas. Chodzi mi o to ,że cholernie nie lubię ludzi którzy marnują swój czas na imprezowanie. Mam kilku znajomych z dzieciństwa którzy zamiast chodzić do szkoły, marnowali czas na zbędne(na tą chwilę) rozrywki.
     Parę lat minęło, człowiek dowiedział się mnóstwo ciekawostek o świecie, prawdziwym życiu we względnej samotności i nauczył się praktycznych rzeczy, które przydadzą się w życiu. Głupia znajomość języka agnielskiego cholernie ułatwia podjęcie pracy w każdym kraju świata, bez tego nie mamy nawet co marzyć o samodzielności za granicą. Jedni wybrali zabawę zbyt wcześniej i teraz już tylko to im zostaje.
     Zrobiłem w Polsce swoje- ukończyłem studia, nauczyłem się języka. Teraz mam czas na zabawę, próbowanie życia i smakowanie Holandii. Czas ten napewno długo nie potrwa, każdy chciałby w końcu założyć rodzinę aby później przeklinać to ,że czas jego rozrywek dobiegł końca. Ja na szczęście (lub nieszczęście) nie poznałem jeszcze tutaj właściwej osoby dla której przedstawienie miałoby przestać trwać więc- SHOW MUST GO ON!

Dyskoteki i imprezy:

     Holandia słynie z konkretnych imprez i stylu zabawy. Wszystko to w 100% prawda.
W każdym większym mieście w centrum, znajdziemy zakątek w którym roi się od klubów.
Są to puby, bary z małym parkietem w piwnicy czy duże kluby, mieszczące parę tys. osób.
Wystarczy spędzić w internecie parę chwil, aby znaleźć występ konkretnego DJ'a, z biletem w cenie np. 9 euro. Jest tu pełno większych lub mniejszych eventów z światowej klasy DJ'ami, każdego tygodnia. Co chwilę widać plakaty z napisami - "Hardwell", "Tiesto", "Sidney Samson" itp.
W lato są organizowane imprezy w parkach, nad jeziorami i na stadionach. Myślę ,że każdy fan muzyki elektronicznej, doceni pod tym względem Holandię.

     Podczas mojego pobytu w NL zwiedziłem tak naprawdę jeden konkretny! klub z muzyką elektroniczną.
Wybieram się niebawem do znanego klubu ESCAPE w Amsterdamie, napewno zdam relację na blogu.

     Numerem jeden dla mnie jest:

Hollywood Music Hall w Rotterdamie.
     Właścicielem klubu jest B.A. Baracus, muzyk i aktor, znany z roli w serialu "Drużyna A".
Często podczas sobotnich imprez aktor wita gości kupujących bilety uściskiem dłoni i pozdrowieniem. O dziwo, często opuszczając klub spotkałem "Mr T" przy wyjściu pytającego jak udała się impreza. Bez problemu można zrobić sobie pamiątkowe zdjęcie z owym Panem, jeśli widać ,że ma dobry humor.
W środku znajdziemy 8 sal tanecznych i bardzo przyjemny ogródek, w sam raz do przewietrzenia się.
Każdy znajdzie coś dla siebie pod kątem muzycznym, na każdej sali DJ gra inny rodzaj muzki. Bez problemu wyszukamy tu coś dla fanów R&B, Hardstyle'u, Dubstepu, Electro House'u i najnowszych brzmień wprost ze światowych eventów.

     Wstęp do klubu kosztuje około 10e, w środku nie można płacić gotówką. W okolicach głównego holu znajdują się specjalne kasy w których można zaopatrzyć się w żetony, za które kupimy wszystko w lokalu. Jeden żeton kosztuje 2 lub 2,5 euro, dokładnie nie pamiętam. Dla przykładu napiszę ,że za żetona dostaniemy piwko Heineken 0,33 w butelce,wodę mineralną lub soczek. Whiskey średniej klasy z colą to wydatek rzędu 2,5 żetona, który jest w nominale 1 lub 0,5. Toaleta w klubie oczywiście płatna, 50 centów jednorazowo lub 1 żeton i otrzymujesz kibelek All Inclusive na całą noc, wraz z specjalną pieczęcią UV. Z imprezy po wejściu niestety bezpłatnie do samochodu nie wyjdziemy, próbowałem i musiałem kupić kolejny bilet wstępu. Klub warty zobaczenia.
                                                                         Hollywood Rotterdam- Własne zdjęcie

Prostytucja:
Temat numer jeden z którym kojarzą się Niderlandy. Nie miałem przyjemności korzystania, w związku z osobistym poglądem na ten temat, lecz wiem conieco na temat.
Jak wiecie, w Holandii prostytucja jest legalna. Panie płacą podatki, składki emerytalne i w większości mają ważne badania zdrowotne. W paru miastach znajdują się tzw. Dzielnice Czerwonych Latarni w których można skorzystać z uslug, wchodząc wprost do okna, z chodnika.

         W pierwszej kolejności, gdzie możemy znaleźć najwięcej okien, warto wspomnieć o dzielnicy De Wallen w Amsterdamie. Centrum tego miasta nie zasypia nigdy. W weekendy spotkać można sporą ilość Anglików, Irlandczyków i Niemców, świętujących swój wieczór kawalerski w męskim gronie.
Ceny za szybki numerek, wynoszą 50 euro za około 15 minut. Uwieżcie mi, dziewczynom zależy na szybkim "załatwieniu klienta". Miłości tu nie ma.
         Drugim miastem seksu jest Den Haag, czy po naszemu - Haga. Znajduje się w niej zdecydowanie mniej okien uciech, lecz są rozmieszczone na dwóch ulicach, Doubletstraat i Geleenstraat.
Jest różnica pomiędzy ulicami, cenowa. W jednej znajdziemy bardziej urodziwe Panie, w cenie 50 euro za usługę. W drugiej, już za 25 euro. W Hadze pobawimy się za to około 30 minut, w przyjemniejszej atmosferze.
W całej Holandii znajdziemy domy publiczne, w których zapewne można zostawić nieograniczone zasoby finansowe, lecz to już nie jest taką atrakcją turystyczną i niestety na ten temat, nie wiem nic :)